Często słyszymy opinie rodziców, że ich dzieci są przemęczone szkołą, niekończącymi się zadaniami domowymi i zajęciami pozalekcyjnymi. Nic dziwnego, że nie pozostaje dzieciom zbyt dużo czasu na zabawę, której nie tylko potrzebują, ale też dzięki której w naturalny sposób uczą się otaczającego ich świata.
Gdzie przebiega granica miedzy naturalną ciekawością świata, a koniecznością mechanicznego przyswajania wiadomości serwowanych w procesie nauczania? Tym, komu nie są obce wspomniane dylematy, proponuję głośny film Erwina Wagenhofera „Alfabet”. Stawiane w nim pytania są ważne, niestety precyzyjnych odpowiedzi na nie film nie udziela, ale naprowadza na inny trop myślenia.
Tutaj zwiastun filmu https://www.youtube.com/watch?v=sV9ZzAXNMBk
Oraz jego transkrypcja http://wydawnictwoelement.com.pl/andre-stern-wideo-odc-1-wszyscy-chcemy/
fragment transkrypcji (cyt.):
Wszyscy chcemy, żeby nasze dzieci stały się kiedyś szczęśliwymi dorosłymi. I chcemy tego tak bardzo, że zapominamy żyć na ich oczach jak szczęśliwi dorośli.
Wszyscy chcemy, żeby nasze dzieci pewnego dnia, jako dorośli, posiadały pewne zalety. Zalety, które bardzo chcielibyśmy widzieć u dorosłych. Okazuje się, że każde dziecko wykazuje właśnie te zalety, kiedy jest w swoim świecie, którym jest zabawa.
Chcielibyśmy, aby dorośli wykazywali choćby cząstkę tej nieprawdopodobnej koncentracji, jaką wykazuje dziecko, które się bawi. Chcielibyśmy, żeby dorośli wykazywali choćby cząstkę tej powagi, jaką wykazuje dziecko, które się bawi. Chcielibyśmy zobaczyć u dorosłych tę wytrwałość dziecka, które się bawi. Jego zdolność do bawienia się wciąż w tę samą rzecz – bez zmęczenia, bez znudzenia, bez potrzeby zmiany. Chcielibyśmy, aby dorośli czuli tę niesamowitą wolność dziecka, które się bawi. I chcielibyśmy, żeby dorośli mieli tę wspaniałą kreatywność dziecka, które się bawi.
Okazuje się, że wszystkie te zalety nie są wyuczone, ale wrodzone, spontaniczne u dziecka, które się bawi. To wyjątkowy absurd, że tak bardzo chcemy, by dzieci w dorosłości posiadały te zalety, iż “wyrywamy” je ze świata, w którym je wykazują, aby te zalety w nich wykształcić.
Istatne we wspołczesnym swiecie jest zadanie sobie pytania: czy obecny system edukacji, który stosujemy w dzisiejszych czasach, nie jest przestarzały? Czy nie jest tak, że edukacja poprzez zabawę jest bardziej skuteczną metodą, która pobudza ciekawość, samodzielność myślenia i właśnie wspomnianą kreatywność? A może powinniśmy bardziej podążać za naturalnymi potrzebami dzieci, a nie kontrolować bezustannie proces jego edukacji?
Zapraszam Państwa do dyskusji na ten temat, polecając lekturę książki André Sterna „Zabawa. O uczeniu się, zaufaniu i życiu pełnym entuzjazmu” wydawnictwa Element. Dowiemy się z niej, iż dziecko uczy się poprzez zabawę, gdyż to naturalna metoda jego rozwoju, wszelkie zakazy i nakazy (system edukacji) nie są najlepszym sposobem na przygotowanie ich do dalszego życia, prowadzą jedynie do frustarcji. Ponadto każde dziecko chce być BOHATEREM, być chwalone i docenione, a kiedy to się nie udaje ucieka w świat wirtualny, natomiast MY RODZICE I NAUCZYCIELE stanowiąc dla nich wzór i przykład, powinniśmy zachęcać je do pracy, szczególnie wtedy, gdy coś mu się nie udaje.
Na stronie http://tuptuptup.org.pl/edukacja-zabawe-mozliwe/czytamy:
„Andre nigdy nie chodził do szkoły, wychowywał się w domu. Obecnie uczy muzyki, prowadzi wykłady, intensywnie angażuje się w informatykę i z wielkim powodzeniem uczestniczy w świecie tańca i teatru. Jako ekspert w dziedzinie alternatywnych metod kształcenia współpracuje z uniwersytetami, szkołami, stowarzyszeniami, firmami oraz nauczycielami i rodzicami. Jest znanym propagatorem hasła „edukacja przez zabawę”.
Obejrzycie kilka jego krótkich nagrań
http://wydawnictwoelement.com.pl/andre-stern-wideo-odc-1-wszyscy-chcemy/
Pozdrawiam,
Katarzyna Sieniawska