Zapewne każdy zgodzi się, że warto być refleksyjnym. Oczekujemy, że taką cechą będą wykazywać się osoby dorosłe, a także dzieci. Temat refleksyjności ma jednak to do siebie, że trudno go opisać. Bo co w gruncie rzeczy przychodzi nam do głowy? Mieć własny rozum. Umieć wyciągać wnioski. Myśleć – najlepiej samodzielnie. Ale co to właściwie oznacza? Jako rodzice chcemy, aby nasze dzieci nie ulegały wpływom, wiedziały jak się zachować, przyswajały wartości, którymi kierujemy się w życiu i wychowaniu. Nauczyciele świadomi potrzeb młodych ludzi nie chcą kłaść nacisku na uczenie się schematyczne, pamięciowe. Kierują swoje wysiłki w kierunku uczenia się przez doświadczenie i właśnie poprzez refleksję. Jako wychowawcy pragniemy, aby wychowankowie uczyli się na błędach, potrafili współpracować w grupie, wykorzystywali zdobyte wcześniej umiejętności. Do tego wszystkiego – i nie tylko – konieczna jest umiejętność myślenia krytycznego, analizy, planowania. A to nic innego jak komponenty refleksji.
Refleksji możemy poddać zachowanie nasze lub cudze, wynik który osiągnęliśmy, współpracę, projekt, proces. Każda czynność, która wzbudza w nas emocje, która skłania do myślenia, jest w jakiś sposób wymagająca – warta jest naszej refleksji. Trzeba przyznać, że analiza procesu, który budzi na przykład lęk, może zniechęcić dorosłego. Jak zatem kierować procesem nauczania i wychowania, jakie komunikaty wypowiadać, jak reagować i na co zwrócić uwagę, aby wspierać dzieci w kształtowaniu ich refleksyjności? Spróbuję choć częściowo odpowiedzieć na te pytania w poniższym tekście, choć nie wątpię, że wiele kwestii pozostanie Państwu do przemyślenia – ponieważ temat jest szeroki, zahacza o obszary filozofii, coachingu, psychologii, wychowania, samorozwoju.
Zacznijmy zatem od tego, czym refleksja jest i kiedy jesteśmy do niej zdolni. Samo pojęcie oznacza głębsze zastanowienie się nad czymś, rozłożenie obiektu owego zastanowienia na składniki, uporządkowanie ich oraz nazwanie. Refleksja może zawierać również ocenę, choć nie w pejoratywnym znaczeniu. Dobra refleksja nie opiera się na emocjach – choć są one istotnym elementem naszej analizy. Opiera się na wglądzie, świadomości i umiejętności nazwania faktów, czynności, uczuć, zachowań.
Gdy myślimy o refleksji, pierwszym skojarzeniem jest popełniony błąd, porażka, nieoczekiwane trudności – czy to życiowe, czy też w życiu szkolnym lub zawodowym. Niezdany egzamin. Upadek na nartach. Spóźnienie na samolot. A jednak równie cenne jest poddawanie refleksji naszych sukcesów, tych momentów gdy szef głośno nas doceni, uda nam się spędzić wieczór z dziećmi bez kłótni o konsolę, nasze dania podczas kolacji z teściami okażą się wyśmienite. Co w takim razie sprawia, że w ogóle jesteśmy skłonni do refleksji?
- Umiejętność zatrzymania się i zastanowienia. Szybki bilans za i przeciw, zanim podejmiemy decyzję. Dwa oddechy, zanim w złości nakrzyczymy. Szybkie uporządkowanie emocji, gdy sytuacja nas przerasta. Nazwanie sytuacji, uchwycenie myśli, gdy ogarnia nas zniecierpliwienie, ekscytacja czy wstyd. Jednym słowem trening uważności. To trwa zaledwie chwilę, jednak pozwoli nam ćwiczyć wgląd, rozumienie dlaczego czujemy i zachowujemy się tak, a nie inaczej.
Jak mogę to ćwiczyć (również) z dzieckiem:
Gdy zalewają nas emocje, zamykamy oczy, bierzemy głęboki oddech, zaglądamy do wewnątrz. Co czuję? Jaka myśl to wywołała? Jakie słowa zostały przeze mnie usłyszane? Jak się zachowuję, a jak chciałbym się zachować? Co mi przeszkadza? Czego potrzebuję w tym momencie?
Uporządkowanie tego, co się w nas dzieje na głos, a nawet zapisanie pokazuje dziecku, że każdy czasem przeżywa chaos, a świadomość siebie – pomaga.
- Zamiana wyrażenia “Muszę”, na “Wybieram” lub “Chcę”. Wszystkie rzeczy, które musimy robić mogą przytłoczyć. Takie myślenie pozbawia poczucia sprawstwa, stawia nas w pozycji niewolnika. Jeśli uświadomimy sobie, ile rzeczy możemy postanowić, zamiast musieć, poczujemy moc tych słów.
Jak mogę to ćwiczyć (również) z dzieckiem:
Gdy zmienimy “Muszę skończyć ten projekt do środy” na “Chcę skończyć, aby mieć spokój, poczucie wykonanego obowiązku, lekką głowę i czas dla rodziny” pokaże nam oraz naszym bliskim, że mamy wpływ na nasze życie i nadajemy czynnościom sens, zamiast bezrefleksyjnie i żmudnie je wykonywać.
- Umiejętność doceniania samego siebie. Na głos! To może być dla niektórych jedna z trudniejszych umiejętności.
Jak mogę to ćwiczyć (również) z dzieckiem:
Po przyjściu do domu okażmy sobie uznanie! Pochwalmy się głośno za udany dzień. Podzielmy się z rodziną tym, co sprawia nam radość lub satysfakcję. A także tym, co sprawiło, że sukces był możliwy.
- Zrozumienie, że obwinianie nie ma sensu. Kogokolwiek. Poszukiwanie winnego skupia naszą uwagę na tym, czego zmienić już i tak nie możemy. Nie daje nam nic konstruktywnego. Zostajemy w przeszłości, zamiast patrzeć w przód. Psujemy relację z samym sobą lub z innymi. Zamiast tego możemy nazwać (bez oceny!) zachowanie czy sytuację, aby na przyszłość móc dokonać zmiany.
Jak mogę to ćwiczyć (również) z dzieckiem:
Siła komunikatu!
Rano mam za mało czasu na prasowanie ubrań.
Jedzenie słodyczy przed posiłkiem obniża apetyt i wywołuje ból brzucha. Mówienie nieprawdy powoduje, że inni już nam nie ufają.
W taki sposób nazwana rzeczywistość umożliwia nam nie takie znowu trudne zaplanowanie, jak zachowamy się następnym razem.
- A jeśli następnym razem znowu się nie uda? Wtedy przyda nam się świadomość, że mamy prawo do błędu. Do wielu błędów. Jak każdy. Niezależnie od wieku. I kropka.
Jak mogę to ćwiczyć (również) z dzieckiem:
Mówmy o tym na głos w swoim domu, często. Powieszenie kilku karteczek też nie zaszkodzi: “Każdy ma prawo do błędu, ja też.”, “Rozwijam się i uczę, więc popełniam błędy”, “Błąd oznacza, że szukam rozwiązań i próbuję”.
- Postrzeganie błędów, trudności, porażek jako okazji do nauczenia się czegoś nowego. Zdarzyła się wtopa roku? Jasne, że to trudne. Boimy się oceny innych, konsekwencji, zmarnowanego czasu. Rozpamiętujemy, obrzucamy się epitetami, popadamy w frustrację. A gdyby tak spróbować w innym kierunku?
Jak mogę to ćwiczyć (również z dzieckiem):
Przekierowanie myśli na “Ok, więc co mogę z tym zrobić teraz i następnym razem?” odciąża nie tylko nas. Wypowiedziane na głos nauczy nasze dzieci, że błąd to etap, moment gdy mózg uczy się (a to podobno oznacza rozwój) oraz czas na refleksję i decyzję. “Nie zdążyłam z obiadem, choć zależało mi na tym. Dzisiaj zjemy makaron z gotowym sosem, a jutro poproszę was o pomoc w kuchni i damy radę.”
Powyższe przykłady, to nic innego jak modelowanie, zachowania które pokazujemy dzieciom, ucząc je na własnym przykładzie. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Sytuacja zdecydowanie win – win.
Spójrzmy teraz na sytuacje, gdy mamy przed sobą młodego człowieka w ważnym momencie życia, kiedy na naszych oczach kształtuje się myślenie analityczne, umysł się otwiera, a refleksja puka do drzwi i czeka na zaproszenie. Jak możemy wspierać? Przede wszystkim należy dostrzegać takie momenty w prozie życia, w codziennych czynnościach, w rozmowach o błahych i mniej błahych tematach. Do tego należy również zwolnić, zatrzymać się czasem na chwilkę – i to może być dla nas dorosłych moment najtrudniejszy. A jak nam się już uda, zarzucamy przynętę i podziwiamy – bo gwarantuję Państwu, spostrzeżenia dzieci potrafią wywołać niemałe wrażenie, będzie co podziwiać. Zachęcam do rozszerzania mojej listy, możliwości są bardzo szerokie.
- Wyrażamy zainteresowanie zdaniem dziecka, jego poglądem, opinią. Pytamy o to przy okazji zakupów, planowania obiadu, weekendu. Pytamy o wrażenia z obejrzanego filmu, wysłuchanej piosenki, wycieczki do muzeum. Dzieci potrzebują tego, aby ich zdanie było brane pod uwagę. Co ważne – po zapytaniu, słuchamy odpowiedzi.
- Staramy się ograniczyć upomnienia na rzecz trzech innych komunikatów – próśb, pytań lub nazywania tego, co widzimy, aby nie budować schematu bezrefleksyjnego wykonywania poleceń.
Zamiast: Przestań się bawić płatkami, zacznij wreszcie jeść.
Możemy powiedzieć: Widzę, że za 15 minut musimy wyjść, a nie skończyłaś śniadania.
Zamiast: Mam dość twojego marudzenia o wszystko.
Możemy powiedzieć: Myślisz, że możemy o tym porozmawiać za 10 minut? Naprawdę potrzebuję wyciszyć myśli.
Zamiast: Jak nie posprzątasz, możesz zapomnieć o graniu.
Możemy powiedzieć: Proszę, posprzątaj na swoim biurku zanim włączysz grę.
- Gramy z dzieckiem w grę “Fakt czy opinia?”. Zasady są proste, my dajemy przykład, dziecko klasyfikuje.
Koleżanka mówi ci: “Twoja sukienka nie pasuje do rajtek”. Fakt czy opinia?
Pan w sklepie mówi do pani kasjerki: “te wafelki są przeterminowane”. Fakt czy opinia?
- Przeżywamy wraz z dzieckiem jego sukces! Dostrzegamy wysiłek, wytrwałość, nazywamy mocne strony (dziecka, nie własne. pochwała naszych talentów wychowawczych to osobny temat).
- I najtrudniejsze dla wielu z nas: przeżywamy wraz z dzieckiem jego porażki, tak jak dla niego jest najlepiej. Nie dla nas, aby ukoić nasze nerwy. Nie dla innych, aby pokazać wokoło, jacy jesteśmy konsekwentni. Jest to spore wyzwanie, warto usiąść z drugim rodzicem, przegadać sprawę, przeformułować te słowa, które mimo naszych dobrych chęci, mogą krzywdzić lub zwyczajnie nic nie wnosić.
❌ Gdyby kózka nie skakała, toby nóżki nie złamała!
✔️ Gdy się czegoś uczymy, czasem wygląda to właśnie tak. Wiem że to trudne.
❌ Daj już sobie spokój i zajmij się czymś innym! Źle się za to zabrałaś, ja ci powiem co masz robić.
✔️ Choć teraz nie wyszło, nie znaczy że w przyszłości się nie uda. Czego teraz potrzebujesz? Próbować dalej, odpocząć, może przez jakiś czas zająć się czymś innym?
❌ No i co, a nie mówiłem? Jak ci się chce to nagle umiesz. Następnym razem nie jęcz, tylko bierz się do roboty.
✔️ Wow, ale dużo wysiłku w to włożyłeś! Podziwiam wytrwałość. Zapisz sobie teraz i zachowaj na następne duże wyzwanie: Co sprawiło, że się nie poddałeś? O co zadbać na przyszłość, aby zwiększyć szansę na sukces?
Słowa mają moc. A my, dorośli chcemy sprawić, aby dzieci będące pod naszą opieką były refleksyjne, samodzielne, świadome. Niestety, nie możemy ich uchronić przed błędami, porażkami, trudnościami i rozczarowaniem. Ale możemy je wzmocnić i wspierać każdego dnia, gdy przeżywają momenty dumy, satysfakcji, porażki, lęku. Dodawajmy im skrzydeł. Z największą przyjemnością przeczytam Państwa uwagi, pomysły, kwestie które pominęłam, a powinny były się w powyższym tekście znaleźć.
Zapraszam do kontaktu: katarzyna.cyran@spdavinci.pl