Agresja – termin ten wywodzi się od łacińskiego słowa „aggresio”, rozumianego jako „atak” lub „napaść”. Wyróżnianych jest wiele różnych definicji agresji, ogólnie opisać ją jednak można jako przeróżnego rodzaju zachowania, które – przejawiane przez jedną osobę – mają doprowadzić do szkody psychicznej lub fizycznej u drugiego człowieka.
Często słowem “agresja” określa się zachowania, które w ogóle z agresją nie mają nic wspólnego, a u dzieci są nawet naturalnym zachowaniem. Na przykład chłopcy w czwartej klasie szkoły podstawowej okładają się na przerwie plecakami – to zachowanie normalne na swój wiek. Podobnie małe dziecko, które jest zaangażowane w układanie budowli z klocków – zaczyna się wściekać, jeśli przerwiemy mu tę aktywność. Wiele wymagań dorosłych (nauczycieli), może być niemożliwych do zrealizowania przez dzieci ze względu na ich możliwości i wywoływać bunt (sytuacja bardziej korzystna dla dziecka) lub wycofanie się (sytuacja mniej korzystna dla dziecka).
Patologizowanie rozwojowych zachowań dzieci jest niestety częstą sytuacją. Przykłady można mnożyć. Być może dlatego, że rodzice i pedagodzy w szkołach podświadomie dążą do takiego efektu wychowawczego, w którym dziecko spełnia wszelkie ich oczekiwania. Jeżeli nie spełnia, to znaczy, że coś z dzieckiem jest nie w porządku. Nierealnym oczekiwaniem jest to, żeby dziecko nie sprawiało problemów, czyli było posłuszne.
Inne przykłady zachowań nie mających nic wspólnego z agresją to na przykład: dziecko z niedowrażliwością czucia gryzie się w rękę, uczeń z afazją krzyczy, dziecko z ubytkiem widzenia potrąca kogoś innego na korytarzu, itp.
Dość często jako agresywne (bezczelne, zuchwałe) określa się dzieci wychowywane w domach, w których rodzice prezentowali postawę nadopiekuńczą. W takich domach, to dziecko rządzi, a rodzice mu służą, dziecko ma wszystko czego chce, a rodzice starają się spełnić wszystkie jego zachcianki. Efektem nadopiekuńczości jest dziecko, które za wszelką cenę domagać się będzie posłuszeństwa innych wobec niego, czyli mały tyran. Te niezwykle uciążliwe zachowania dziecka są jego rozpaczliwym wołaniem o granice, o uwagę. Dziecko czeka, aż dorosły w końcu zareaguje i powie: “Nie wolno!” Można powiedzieć, że terroryzującego dziecka nadopiekuńczych rodziców nie należy postrzegać jako agresywnego. Dlaczego? Ponieważ dziecko zachowuje się agresywnie i brutalnie się stawia, ale nikogo nie chce skrzywdzić. Czasem jednak, takie nieznośne dziecko, z którym nikt nie może sobie poradzić, staje się wtórnie ofiarą jakiejś przemocy ze strony innych ludzi, wynikającej z bezsilności i wówczas rzeczywiście staje się groźne dla innych. To raczej nieuniknione, bowiem w procesie socjalizacji dziecka nadopiekuńczych rodziców znajdzie się w końcu ktoś, kto powie “dość”.
Inną grupę stanowią zbuntowane dzieci, wobec których rodzice lub nauczyciele mieli zbyt duże oczekiwania. Taki bunt także może być zaczynkiem do agresji, jeśli dorośli używać będą bardzo przemocowych form kontroli z wysokimi oczekiwaniami na przykład wynikach w nauce.
Agresja nie jest związana również z niepełnosprawnością intelektualną ani z autyzmem. Jest związana z … agresją! Dziecko agresywne, jest ofiarą jakiejś formy przemocy.
Jak radzić sobie z agresją?
Po pierwsze – nie udawać, że jej nie ma. Co to znaczy praktycznie? Nie uda się opanować agresji jedynie naszą życzliwością wobec dziecka. Udawanie, że pada deszcz gdy dziecko nas opluło, nie jest dobrym pomysłem. Podobnie jak prośba, aby tego więcej nie czyniło. Z agresorem trzeba się zmierzyć, a na agresję zareagować!
To, co na pewno nie zadziała jako reakcja to:
- kary (w tym wyrażenie dezaprobaty)
- umoralniające rozmowy
- zwiększenie kontroli nad uczniami/dzieckiem w domu (pilnowanie na okrągło).
Dlaczego powyższe pomysły nie działają? Dlatego, że są symbolami jego zwycięstwa nad nauczycielem (rodzicem). Nauczyciel sięgający po kary, wytrącony z równowagi, prowadzący umoralniające dyskusje, drżący, że coś się stanie i nie spuszczający oka z dziecka – okazuje w ten sposób swoją bezradność i słabość. Agresorowi o to właśnie chodzi. Dziecko we własnych oczach widzi się jako wielkie, nauczyciela postrzega jako małego.
Pamiętajmy, że kary (nawet te właściwie dobrane) z definicji nie uczą prawidłowego zachowania, a jedynie, zatrzymują (zresztą tylko na chwilę) zachowania nieaprobowane. Kara powinna być stosowana jedynie tam, gdzie jest ona jedynym sposobem postępowania, np. dziecko, które bije inne dzieci może być wyprowadzone z sali (kara – time out), ale trzeba pamiętać, że to sprawy nie załatwi. Czy na dziecko spadnie kara czy konsekwencja – działa to dokładnie tak samo – czyli słabo.
Pracując z agresją trzeba działać szybko, skonfrontować się z nią od razu i nie okazywać słabości. Celem jest zwycięstwo, trzeba zatem agresywne dziecko pokonać, zdominować je! Po co? Żeby się z nim zaprzyjaźnić!
Dzieci agresywne nie szanują słabszych od siebie, mogą uszanować jedynie silniejszych. Nauczyciel (rodzic) musi okazać się silniejszy, ale zdominowanie dziecka nie może wiązać się z jego odrzuceniem! Pokazanie swojej siły i dominacji, nie powinno być związane z brakiem szacunku, brakiem empatii, brakiem serdeczności. Traktowanie agresora jako niewidocznego, żeby go nie sprowokować, jest drogą donikąd. Dziecko przejmuje kontrolę nad nauczycielem, a przecież o to mu chodziło.
Aby pokonać agresora sama serdeczność nie wystarczy, ale serdeczność powiązana z “dominacją” – działa! Z powodzeniem można zastosować metodę zabawy pseudo-agresywnej polecanej przez Hannę Olechowicz w: “Dziecko własnym terapeutą. Jak wspomagać strategie autoterapeutyczne dzieci z dysfunkcjami więzi osobistych” PWN. Ogólnie chodzi o to, aby w odpowiedzi na agresję dziecka zareagować w sposób żartobliwy walką na niby (walką wręcz lub też przekomarzanie się na niby). Zabawa pseudo-agresywna w jaką przekierowujemy agresję dziecka jest świetnym sposobem na nawiązanie więzi. Tak zachowującego się nauczyciela (rodzica) po prostu nie można nie lubić. Emocje zostają rozładowane, więź nawiązana.
Jeśli nauczyciel (rodzic) na silne zachowania agresywne ucznia (dziecka) reaguje na zimno, mało emocjonalnie to oczywiście przekazuje swoją dominację, ale nie buduje więzi i może wręcz nakręcić agresję ucznia.
Jeżeli nauczyciel reaguje na agresję ucznia emocjonalnie ale lękowo lub histerycznie, pokazuje swoją słabość i tym samym wzmacnia agresję.
Silna reakcja emocjonalna nie musi być formą przestrachu, może być objawem siły. Silne emocje nie muszą być negatywne! W trakcie spotkania z uczniem agresywnym warto utrzymywać z nim cały czas kontakt wzrokowy. Jest to wyrazem naszej siły oraz gotowości do nawiązania kontaktu. Ostatecznie chodzi nam o to, aby się z takim dzieckiem spotkać, a nie rozminąć. Kiedy to nam się uda, należy zastosować zasadę polecaną przez behawiorystów: “im gorszego masz łobuza, tym częściej go chwal (nagradzaj, zauważaj) gdy jest grzeczny”! Kiedy złapiemy z dzieckiem kontakt, już jest nasz 🙂 Co o tym sądzicie?
Kilka rad na radzenie sobie ze złością:
- UŚWIADOMIENIE, ROZPOZNANIE złości – ważny krok ku jej okiełznaniu;
- OPISANIE SYTUACJI, która przyczyniła się do pojawienia się złości (np. kiedy ona mnie obraziła …);
- NAZWANIE I OPISANIE OBJAWÓW przeżywanej złości (sygnały jakie wysyła nasze ciało: przyspieszony oddech, szybkie bicie serca, nerwowe kręcenie się, itp.);
- WYRAŻENIE TZW. MONITÓW, czyli treści, które wyciszą negatywne komunikaty i uspokoją chaos myśli, np. ta sytuacja jest do rozwiązania, ale nie teraz, bezradność to stan, z którym chcę poradzić sobie bez złości, staram się uspokoić, teraz nie warto dyskutować, odłóżmy tę rozmowę na później, itp.);
- UŻYWANIE REDUKTORÓW – spokojny, kontrolowany oddech, liczenie wspak, próbowanie dokonania obliczeń, które wymagają skupienia, recytowanie w myślach wiersza, myślenie o jakimś bezpiecznym miejscu, wizualizowanie czegoś miłego, wspominanie miłych chwil, podjęcie aktywności sportowej, spacer, itp.;
- PRZEANALIZOWANIE CAŁEJ SYTUACJI – kiedy złość już minęła, przyjrzenie się temu co wyprowadziło cię z równowagi, jak sobie poradziłeś, jakie wyciągnąłeś wnioski. Trening radzenia sobie ze złością jest w swojej istocie niezwykle prosty, ale jeżeli ma przynieść zamierzone efekty, wymaga konsekwencji w działaniu.
Katarzyna Sieniawska