Był sobie delfin. Delfin, któremu ktoś kiedyś powiedział, że każdy może być aniołem. I on w to uwierzył. Zaczął marzyć o tym, żeby nim zostać i latać wysoko wśród gwiazd, i być blisko Boga, i mieć tak czystą duszę, jaką mogą mieć tylko Anioły.
Słyszał, że aby być aniołem, trzeba mieć skrzydła, trzeba latac w powietrzu, a nie pływać w wodzie, więc wyskoczył na brzeg. I leżał na piasku, a z patyczków i przybrzeżnych roślin budował sobie skrzydła. I myślał: “Kiedy już zbuduję skrzydła, to stanę się Aniołem i wzbiję się ponad chmury …”
I tak budował, budował, budował. Oddał się temu tak bardzo, że nawet walczył z myślą, że jest delfinem. Ale czas robił swoje: skóra delfina zaczęła wysychać, powstawały na niej rany. Wokół delfina zaczęło brakować pożywienia. Biedny delfin nawet nie zauważył, że na brzegu zaczyna być bezradną masą ze śmiesznymi patyczkami zamiast skrzydeł, że nie przypomina nawet samego siebie. Jak mógł to zauważyć, skoro tak usilnie pracował nad tym, aby stać się najpiękniejszym stworzeniem jakie istnieje, czyli Aniołem …
A fale oceanu podpływały coraz bliżej i szeptały:
– Wróć …. Spójrz – przecież jesteś delfinem, delfiny też są piękne. Przestań próbować być kimś innym. Gdyby Bóg chciał, uczyniłby Cię Aniołem … Przecież umrzesz bez wody! Zaakceptuj prawdę, przestań walczyć.
Tymczasem Anioły podlatywały coraz bliżej i mówiły:
– Leć z nami. Widzimy, że chcesz mieć duszę Anioła, widzimy jak bardzo się starasz. To wiele znaczy, doceniamy to. Cieszymy się, że tak pięknie budujesz swoje skrzydła.
Cóż, Anioły mają to do siebie, że widzą wszędzie dobro i piękno, więc podawały mu dłonie i mówiły:
– Wzbij się z nami. Jesteśmy w Tobą.
Ale delfin nie dał rady się wzbić. I płakał. Bo nie wiedział, że co robi nie tak! Przecież tak bardzo się starał … tak mocno. Mówił do Aniołów:
– Nie dam rady … Coś jest ze mną nie tak … Może mam za małe skrzydła? Poczekajcie, zrobię sobie większe!
I robił je dalej. A ciało delfina ulegało coraz większemu zniszczeniu.
I przyszedł dzień, kiedy delfin zrozumiał, że jeśli zostanie na tej plaży dłużej, to czeka go już tylko śmierć. Bo nigdy nie zrobi z siebie Anioła. Zrozumiał, że jego wola to za mało, skoro nie taki był Boski plan co do niego.
Postanowił wrócić do oceanu. Odwlekał ten moment do kresu swojej wytrzymałości, bo to oznaczało poddanie się. To byłaby porażka. Delfin bał się, że Bóg nie pokocha go jako delfina, ze woli Anioły.
Aż wreszcie nadszedł ten moment i delfin skoczył. Resztkami sił, z uczuciem przegranej, z ciężkim sercem postanowił ratować własne życie. Wiedział, że jego piękny sen się skończył, że teraz już na zawsze pozostanie delfinem – stworzeniem gorszym od Aniołów i nigdy im nie dorówna.
I wtedy stał się cud. Na plaży pojawił się Człowiek. Dobry Człowiek. I ten Człowiek powiedział z zachwytem:
– Jaki ten delfin jest piękny! Jak on się porusza w tej wodzie! Jaki jest radosny, jaki ufny – jak jakiś … ANIOŁ …
Na drugi dzień człowiek przyprowadził do delfina swoje chore Dziecko. Delfin podpłynął do tego Dziecka. Pozwolił mu się pogłaskać, zaczął się z nim bawić. Dziecko uśmiechnęło się, wyciągnęło dłonie, i poczuło, że ten delfin jest dobry. I polubiło go tak bardzo, że zaczęło zapominać o swojej chorobie. Chciało się bawić i śmiać.
A jego ojciec powiedział:
– Dziękuję Ci, Boże, za tego delfina. I będę Ci za niego dziękował, póki żyję.
(autor nieznany)
Na Nowy Rok życzymy Każdemu z Was, żeby w swoim delfinim życiu spotkał Człowieka i znalazł Dziecko, które wszystko odmieni …
by Katarzyna Sieniawska